Samochód, zegarek czy butelka wina – te artykuły kojarzą się raczej z konsumpcją i wydawaniem pieniędzy niż z powiększaniem majątku. Okazuje się jednak, że właśnie dzięki takim aktywom bogaci stają się jeszcze bogatsi.
Któż nie chciałby mieć domu pełnego dzieł sztuki, drogiego samochodu w garażu, piwniczki pełnej dobrych alkoholi, a na ręku nosić ekskluzywny zegarek. Większość z nas nie miałaby nic przeciwko. Jednak dobra luksusowe mogą być nie tylko spełnieniem naszych skrytych pragnień i zaspokajać naszą próżność, ale stanowić także świetną lokatę kapitału. Takich informacji dostarczają nam dane firmy Knight Frank.
Cztery kółka w portfelu
Wśród dóbr luksusowych jako lokata kapitału świetnie sprawdzają się samochody. Oczywiście mówimy tu o kolekcjonerskich, rzadkich automobilach, a nie o pojazdach masowo sprzedawanych w polskich salonach. Te według firmy Knight Frank podrożały średnio o 111 proc. w ciągu ostatnich 5 lat i aż o 469 proc. w przeciągu 10 lat. W sierpniu tego roku sprzedano również najdroższy samochód na świecie. Jest nim jeden z 33 wyprodukowanych Ferrari 250 GTO z 1962 r. Auto zostało zlicytowane na aukcji organizowanej przez Bonhams za bagatela 38 mln dolarów.
– Ostatni rok ze wzrostem wartości indeksu o prawie 45 proc. był po prostu niesamowity. W obecnym spodziewam się zobaczyć bardziej typowy i zrównoważony poziom wzrostu. Jak do tej pory ceny podniosły się już o 12 proc. – mówi Dietrich Hatlapa, twórca Historic Automotive Group International (HAGI) TOP Index, monitorującego ceny topowych pojazdów kolekcjonerskich. Według zgromadzonych przez niego danych w ciągu ostatniego roku najlepiej jako lokata kapitału sprawdziły się samochody marki Porsche, które zdrożały o 24,2 proc. Rosła jednak także cena Ferrari (9,7 proc.) oraz Mercedesów (5,6 proc.)
Sztuka inwestowania
Kolejną dobrą inwestycją w ostatnich latach były dzieła sztuki. Według danych Knight Frank w ciągu ostatniego roku można było na nich zarobić 5 proc., a w ciągu 10 lat aż 226 proc. Najlepiej radziły sobie w tym dłuższym okresie dzieła sztuki nowoczesnej, które podrożały o 286 proc. Tuż za nimi były prace impresjonistów ze wzrostem wartości o 274 proc. oraz artystów współczesnych z wynikiem 233 proc. Ostatnie lata również na tym rynku owocowały w wiele rekordów aukcyjnych. Bite były zarówno te dla poszczególnych artystów, segmentów jak i dla całego rynku.
Wspomnieć można w tym miejscu chociażby Krzyk Edwarda Muncha, który został zlicytowany za 120 mln dolarów w 2012 r., czy tryptyk Three Studies of Lucian Freud Francisa Bacona, który sprzedano za 142 mln dolarów w 2013 r. W minionym sezonie padł również rekord cenowy na rynku sztuki współczesnej i rzeźba Balloon Dog Jeffa Koosa została sprzedana za 38,8 mln euro. Nie była to jedyna ciekawa transakcja w tym segmencie rynku. W sezonie 2013-2014 padły jeszcze 3663 rekordy cenowe dla poszczególnych artystów.
– W Polsce szczególnie interesujący pod kątem inwestycyjnym może być rynek sztuki współczesnej. Mamy bardzo wielu młodych artystów, którzy mają szansę osiągnąć międzynarodowy sukces oraz sporą grupę artystów, którzy już podbijają serca zagranicznych kolekcjonerów. Potrafimy również pokazać się na świecie, a dobre polskie galerie aktywnie uczestniczą w prestiżowych targach sztuki. To wszystko tworzy ogromny potencjał tego rynku. – mówi Karolina Nowak, Zarządzająca Inwestycjami w Dzieła Sztuki w Wealth Solutions.
Procenty nie tylko w butelce
Według Knight Frank jako inwestycja sprawdzić się może również butelka ekskluzywnego wina. Przygotowany przez tę firmę Fine Wine Icon Index (FWII) wzrósł w ciągu ostatnich 10 lat aż o 226 proc. W ciągu ostatnich 5 lat zyskał z kolei 45 proc. na wartości. Nie oznacza to oczywiście, że na tym rynku nie zdarzają się słabsze lata. Dla przykładu wspomniany indeks ostatni rok zamknął ze wzrostem zaledwie 3 proc., za sprawą słabszych wyników wśród win bordoskich, które potaniały o 2,9 proc. Jednak nawet te wina w okresie 5 letnim zyskały na wartości. W przypadku tych monitorowanych w ramach FWII wzrost wyniósł 33 proc. Lepsze wyniki notowały w tym przedziale czasowym wina burgundzkie, które podrożały o 65 proc. oraz włoskie, których cena wzrosła o 43 proc.
– Ostanie trzy lata należały do win toskańskich, burgundzkich, czy w niewielkim stopniu kultowych pozycji kalifornijskich. Nie były z kolei szczególnie łaskawe dla Bordeaux, z tym zastrzeżeniem, że o ile wiele topowych win z lewego brzegu Żyrondy potaniało, to te z prawego mogły dostarczać zadowalających stóp zwrotu. Obecnie czołowe wina bordoskie z klasyfikacji 1855 są już na dość przystępnych poziomach cenowych i w dłuższej perspektywie również powinny sprawdzić się jako lokata kapitału. Zresztą, trend ten już powoli zaczyna się kształtować. W ostatnich miesiącach największym zainteresowaniem cieszą się właśnie wina z Bordeaux. – mówi Paweł Morozowicz, Zarządzający Portfelami Alkoholi Inwestycyjnych w Wealth Solutions.
Diabeł tkwi w szczegółach
Wśród badanych przedmiotów dobre wyniki inwestycyjne zanotowano jeszcze m.in. na monetach oraz zegarkach. Pierwsze w ciągu ostatnich 5 lat zdrożały o 90 proc., a w 10 lat o aż 221 proc. Zegarki z kolei sprawdziły się jako lokata kapitału w okresie 5 letnim, ponieważ w tym czasie podrożały o 45 proc. Oczywiście nie każda butelka dobrego wina, ekskluzywny zegarek, czy obraz może okazać się dobrą inwestycją. Do wybrania tego odpowiedniego potrzebna jest wiedza i doświadczenie. W związku z tym jeśli nie jesteśmy prawdziwymi miłośnikami oraz wieloletnimi kolekcjonerami bordoskich trunków, polskiej sztuki współczesnej, czy zabytkowych Mercedesów, to lepiej żebyśmy swoje pierwsze kroki skierowali do eksperta, który pomoże nam rozsądnie ulokować kapitał.