Robert Parker to jeden z najbardziej znanych na świecie krytyków wina oraz założyciel pisma Wine Advocate. Postanowił właśnie, że na wiosnę nie oceni już najnowszego bordoskiego rocznika. Czy to koniec pewnej epoki?
Parker to zdecydowanie najbardziej rozpoznawalne nazwisko na rynku wina. Jego kariera rozpoczęła się już w 1978 r., kiedy to zaczął wydawać newsletter Wine Advocate. Rozgłos zdobył parę lat później, gdy w przeciwieństwie do większości krytyków wysoko ocenił bordoski rocznik 1982, który obecnie uznawany jest za legendarny. Od tego momentu znaczenie Parkera stopniowo rosło. Jego noty są z uwagą śledzone przez miłośników tego szlachetnego trunku na całym świecie i dla wielu wciąż pozostają najważniejszym wyznacznikiem jakości wina. W Stanach Zjednoczonych już od lat można zobaczyć na półkach sklepowych jego oceny, umieszczane na butelkach lub w ich sąsiedztwie. Każda wyższa nota szybko przekłada się bowiem na sprzedaż.
Od pewnego czasu Robert Parker sukcesywnie zaczął przekazywać stery pisma Wine Advocateswoim współpracownikom. Po sprzedaży tytułu w 2012 r. oddał stanowisko redaktora naczelnego Lisie Perotti-Brown. Teraz ogłosił z kolei, że nie zamierza dłużej oceniać nowych bordoskich roczników w formie en primeur, czyli podczas ich leżakowania w beczce. Warto dodać, że Robert Parker przyznawał noty w ten sposób nieprzerwanie od końca lat 70. Obecnie w imieniu Wine Advocate ma tego dokonywać Neal Martin.
En primeur bez Parkera
Oceny leżakującego w beczkach wina to ważny etap bordoskiej kampanii en primeur. W jej trakcie, na wiosnę można zakupić od producentów wino, które zostało wytworzone w ostatnim roku i jeszcze dojrzewa w beczkach. Na jego zabutelkowanie trzeba jednak poczekać jeszcze ok. 2 lata. Przez cały ten czas nie opuści ono murów rodzimego chateau. Mimo tego, podczas kampanii en primeur nabywa się określoną liczbę skrzynek wina. Jest to możliwe, ponieważ producent w chwili zakupu zobowiązuje się dostarczyć zamówiony towar we wskazane miejsce, już po jego zabutelkowaniu. Żeby obie strony wiedziały, jaka cena będzie dla nich satysfakcjonująca, muszą jednak znać jego jakość. Tu wracamy do krytyków, którzy odgrywają w tym procesie rolę kluczową. To dzięki ich ocenom wszyscy na rynku wiedzą, w jakiej winnicy dany rocznik wypadał przeciętnie, a w jakiej jest wybitny.
Najistotniejsze były oczywiście wstępne noty Parkera. W wielu przypadkach to one właśnie okazywały się głównym elementem w kalkulacji cen wyjściowych rocznika. W ostatnich kampaniach en primeur zauważalna stał się jednak tendencja do zbyt wysokiego wyceniania bieżących roczników przez chateaux. Czy odsunięcie się od tego procesu „nosa za milion dolarów” (ponoć na taką kwotę Parker ubezpieczył swój zmysł powonienia) jest zatem sygnałem wysłanym do producentów w Bordeaux?
Rocznik 2005 na topie
Wprawdzie Parker ogłosił, że nie będzie już wydawał swoich opinii podczas kampanii en primeur, ale równocześnie zapowiedział ponowną ocenę starszych roczników. Będzie bowiem kontynuował m.in. aktualizację not bordoskiego rocznika 2005. W przypadku tych właśnie win doskonale widać siłę jego nazwiska. Robert Parker już od kilku miesięcy poprawia swoje wcześniejsze oceny. Oczywiście lepsze noty przekładają się na wzrost cen i liczbę transakcji. W obrocie winem bordoskim na londyńskiej giełdzie wina (Liv-ex) od dłuższego czasu dominował znakomity duet roczników – 2009 oraz 2010. W styczniu to jednak rocznik 2005 odpowiadał aż 20 proc. obrotów. Wina wchodzące w jego skład zdominowały również zestawienie pięciu najszybciej drożejących win w tym miesiącu. Od lipca 2014 r. cena Mouton Rothschild 2005 wzrosła już o 24,8 proc., Haut Bailly o 21,2 proc., a Montrose o 13,5 proc.
Zaprzestanie wydawania not przez Parkera podczas kampanii en primeur to z pewnością koniec pewnej epoki. Pamiętać jednak należy, że nie był on jedyną osobą zaangażowaną w proces oceny jakości nowych win. Oprócz niego głos w tej sprawie od lat zabierają tak wybitni krytycy jak James Suckling, Ian D’Agata, Antonio Gallioni czy Jancis Robinson. Parker nie pozostawia nas również samych i na swojego następcę wyznacza bliskiego współpracownika Neala Martina.