W ubiegłym roku przeciętne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach w stolicy wyniosło 4683 zł i było tylko o 4,4 proc. wyższe niż w 2010 r. Dla porównania: w tym samym czasie średnia pensja w firmach działających w Katowicach podskoczyła o 6,4 proc. i wyniosła 5005 zł – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak wynika z danych Urzędu Statystycznego pod względem zarobków stolica Śląska coraz bardziej dystansuje stolicę kraju. Natomiast pozostałe miasta zaczynają deptać Warszawie po piętach. Na przykład jeszcze w 2009 r. przeciętne wynagrodzenie w Lublinie odpowiadało 63,5 proc. pensji w Warszawie, tymczasem w ubiegłym roku było to już 74,8 proc.
To nie przypadek, że Katowice są liderem płacowym. Zasługę w tym mają tamtejsze górnictwo, hutnictwo i inne branże przemysłowe, których rola jest bardzo silna. Ekspertów zastanawia jednak słabnąca pozycja Warszawy. Prawdopodobnie dzieje się tak, ponieważ firmy w stolicy ograniczają koszty, aby zwiększać konkurencyjność – czytamy w „DGP”.
Warszawskie związki zawodowe są słabsze niż w Katowicach czy Gdańsku. W firmach działających np. w branżach usługowych w ogóle ich nie ma. Pracownicy nie są w stanie wywalczyć wysokiego wzrostu płac.
więcej w „Dzienniku Gazecie Prawnej”