Mało kiedy można spotkać tak zgodny pogląd analityków finansowych, jak gdy zapyta się ich o perspektywy złota. Największe banki niemal jednomyślnie wieszczą pobicie wrześniowego rekordu. Czy rzeczywiście czeka nas dwunasty z rzędu rok złotej hossy?
Spadek ceny złota o około 15% licząc od rekordu z 6 września zeszłego roku wydaje się bardzo trudny do racjonalnego wytłumaczenia. Czynniki, które stały za ostatnią falą wzrostów cały czas bowiem są obecne. Realne stopy procentowe w najważniejszych gospodarkach świata są ujemne, kryzys w strefie euro ma się w najlepsze, kolejne państwa tracą ratingi, przez co dramatycznie kurczy się pula naprawdę bezpiecznych aktywów. Z kolei w reakcji na kolejne doniesienia medialne środki inwestorów do funduszy ETF płyną szerokim strumieniem. Choć w ostatnich tygodniach trochę ich odpłynęło, wciąż są na poziomach bliskich rekordowi osiągniętemu 12 grudnia.